Mój generał ołowiany
Pośród moich ołowianych żołnierzyków,Rozsypanych tyralierem po podłodzeSterczał w czapie trójgraniastej, pełen szyku,Mój generał ołowiany, zwany wodzem.On ustawiał do ataku swoje rotyI przypierał armie wroga aż do ściany,Lecz mu salutować nie miał nikt ochoty,Bo był tylko generałem ołowianym!
Generałom tym prawdziwym ‒ cześć i chwała,Do każdego rzekłbym: «Generale, prowadź!» ‒Ale dobrze mieć takiego generała,Któremu nie trzeba salutować!Raz, dwa, raz, dwa, raz, dwa, trzy, cztery, raz, dwa, trzy, cztery!...pięć!
A gdy się skończyła wreszcie bitwa całaI żołnierze byli wielce utrudzeni,Wzięłem swego zwycięskiego generałaI wsadziłem z żołnierzami do kieszeni!A on wcale nie buntował się, nie skarżył,Ale wobec losu uczył się pokory ‒Chociaż taki dumny był ze swojej szarży,Choć w kieszenie go uwierał mój scyzoryk!
Generałom tym prawdziwym ‒ cześć i chwała ,Do każdego rzekłbym: «Generale, prowadź!» ‒Ale dobrze mieć takiego generała,Któremu tak łatwo w kieszeń schować!Raz, dwa, raz, dwa, raz, dwa, trzy, cztery, raz, dwa, trzy, cztery!...pięć!