Ballada o listopadzie
Listopad to niekochana kobietaCo narzeka, narzeka, narzekaRozpuściła włosy przed lustremI na nic już nie czeka
Przeczytała wszystkie listy z drzewW żadnym nie znalazła nic dla siebieRozrzucone leżą u jej stópWiatr roznosi je po ziemi i po niebie
Popatrzyła w gwiazdy, a tam smutkiJuż na resztę życia jej pisaneWięc zaniosła się wariackim śmiechemŻeby nikt nie wiedział, co jest grane