Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków
Nikt jeszcze nie wie czyStare słońce zarysuje nowy dzieńBlaszany huk próbuje dostać sięPrzez szyby, w miękki senNa ulicy wrzeszczą psyHerbata wzniosła krzyk, u sąsiadaAni jedna droga nie prowadzi mnieZ powrotem w noc
I niby wszystko jestTak jak powinno byćZa chwilę zbudzi mnieSzary świtTylko dlaczego jaZ takim nieludzkim strachemNie potrafię
Trudno to zrozumiećLecz nic nie daje siły by żyćJakaś misterna częśćW konstrukcji zdarzeńPękłaChciałem zreperować światA oto widzę, że samJestem jednym z tych cholernych drani i świń
Szeroka drogaNie była mojaJasna siłaUtracona
Dopiero teraz wiem jak nisko upadaKto nie wypełnił swego czasu w pokorzeOto dlaczego tak się obawiamŻe za minutę trzeba będzie wstawać i żyć
Zaprzepaszczone siłyWielkiej armiiŚwiętych znakówNiepożądane myśliKlęska wiaryFale strachuZ nieodwracalnym skutkiemBurzą trwały, senny azylI oto trzeba będzieDumnym krokiemIść bez twarzy
W kolejny dzień, w kolejny dzień...