Płoną góry, płoną lasy
Płoną góry, płoną lasy w przedwieczornej mgleStromym zboczem dnia słońce toczy sięPłoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie jużBrak mi listów Twych, ciepła twoich słów
Rzuć między nas najszerszą z rzekNajgłębszy nurt, najdalszy brzegRzuć między nas to, co w nas złeA ja i tak odnajdę Cię
Płoną góry, płoną lasy, nim je zgasi zmierzchZnowu minie noc, znowu minie dzieńPłoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie jużBrak mi zwierzeń Twych, ciszy Twego snu
Rzuć między nas najdłuższy rokNajskrytszy żal, najgłupszy błądRzuć między nas to, co w nas złeA ja i tak odnajdę Cię