Sen bez snu
Północ nie daje snu tej nocy,każe rozmawiać z gwiazdami.Komar upija się mą krwią,piszczy do ucha głupie sprawy...
I nie ma metafizyki w tę noc,jest tylko tępy ból istnienia.Księżyc jak krążek starej płyty,której od dawna nikt nie zmienia.
Chodzę po domu jak po klatce,piję kolejną szaloną herbatę.Komar piłuje cienki krzyk,dalej nade mną trzyma wartę.
I modlić się trudno w taką noc.Ty wiesz najlepiej, Boże.Więc tylko można wyjść za próg,kiedy poranne wstają zorze...