Nienawiść
Miałaś niewinną twarz, jak na te piętnaście latobcy kraj, obce miasto i typamiętam, jak z oczu niebieskich leciały ci łzytak, pamiętam ten dzień, te minuty, te dwieco zmieniły me życie – wiesz dobrze, żepocałunek ten mój nas do siebie tak skuł
Do drzwi zapukała nienawiśćw prawej ręce ściskała złośćjak mogło to wszystko się zdarzyćjak mogło w nas trafić to cośjak mogło w nas trafić to coś
Nie czas to na kłótnie jest i ty dobrze o tym wieszza co zadajesz ból okrutnie takjak wyrwać mam stąd swój żal i rzucić go w kątw serce wbijasz mi cierń i podpalasz słów sensja wyciągam znów do Ciebie dłońmogłem być twój na zawszewiesz co – zapomnijmy o sobie...
Do drzwi zapukała nienawiśćw prawej ręce ściskała złośćjak mogło to wszystko się zdarzyćjak mogło w nas trafić to cośjak mogło w nas trafić to coś
Jak ci to oddać mam, gdy most już zburzony jest w gruznie chcę słyszeć twych słów mówiących „Wróć”by powstrzymać tę burzę nie chcę poświęcać snówbłagam, nie każ mi odejść, choć nie skrzywdzi mnie niktty wiesz dobrze, że bez ciebie i mnieto nie będzie już dom – dom zamieni się w schron
Do drzwi zapukała nienawiśćw prawej ręce ściskała złośćjak mogło to wszystko się zdarzyćjak mogło w nas trafić to coś
Do drzwi zapukała nienawiśćw prawej ręce ściskała złośćjak mogło to wszystko się zdarzyćjak mogło w nas trafić to cośjak mogło w nas trafić to coś
Jak mogło w nas trafić to coś...