Kantata
Śniły mi się ptaki bez niebaŚniły mi się konie bez ziemiŚniły mi się ptaki bez niebaŚniły mi się konie bez ziemi
Tu żadnej pory roku oprócz zimy nie maTu miejsce na labirynt i na głowę kamieńObcy mur z obcym murem graniczyNa łodyżce podwórka więdnie lniany kwiatek nieba.
A oni tam zboże siejąSenne siano się zwozi w sienie otwarte na ościeżTam lato ze złotym berłem przechodzi
Deszcze z daleka z samego królestwaŚwieci mi ostatnie jabłko na jabłoni
Tu miejsce na labirynt i na głowę kamieńI nikt nie krzyknie nawet kiedy upadnę w zgiełku zmotoryzowanymJak resztki lodu sprząta się przed wiosną,obcego człowieka podniosą zbiegną się nagle wszystkie strony i pory roku będą równocześnie!
Wszystkie chwile uderzą naraz do sercai spór będą wiodły do której z nich należęi niech to będzie spowiedź, ale bez rozgrzeszenia...Nie chcę by okradano mnie z mojego życia!
Wszystkie chwile uderzą naraz do sercai spór będą wiodły do której z nich należęi niech to będzie spowiedź, ale bez rozgrzeszenia...NIE CHCĘ BY OKRADANO MNIE Z MOJEGO ŻYCIA!