Obłuda
Zawsze bałeś się ludziTwój przyjaciel cię znudziłZimny pot cię oblewałKiedy drogę do nieba chciałeś skrócićTwoje piekło na ziemiPróbowałeś odmienićChoć szukałeś ochronyMatki, ojca, żonyTwoje słońce nie mogło zaświecić
(refren:)Przed wystawą sklepowąRośnie głowa za głowąPrzy dwunastu ekranachCześć oddają od ranaNowym bogom, nowym bogom
Gdzie te schody do niebaNa to nabrać się nie daŻaden człowiek co myśliChyba, że mu się przyśniTylko to pozostawmy już jemuTylko to zostawmy już jemu
(refren:)
Na twarzach ludzi obłudaRezygnacja i nudaŚmiech podszyty zwątpieniemNierealnym pragnieniem, żeTym razem coś musi się udać