Zbroja
Dałeś mi, Panie, zbroję;Dawny kuł płatnerz ją.W wielu pogięta bojach,Wielu ochrzczona krwią.W wykutej dla gigantaPotykam się co krok,Bo jak sumienia szantażUciska lewy bok.
Lecz choć zaginął hełm i miecz,Dla ciała żadna w niej ostoja,To przecież w końcu ważna rzecz –Zbroja!
Magicznych na niej rytówDziś nie odczyta nikt,Ale wykuta z mitówI wieczna jest jak mit!Do ciała mi przywarła,Przeszkadza żyć i spać,A tłum się cieszy z karła,Co chce giganta grać!
Lecz choć zaginął hełm i miecz,Dla ciała żadna w niej ostoja,To przecież w końcu ważna rzecz –Zbroja!
A taka w niej powagaDawno zaschniętej krwi,Że czuję jak wymagaI każe rosnąć mi.Być może nadaremnieLecz stanę w niej za stu!Zdejmij ją, Panie, ze mnie,Jeśli umrę podczas snu!
Bo choć zaginął hełm i miecz,Dla ciała żadna w niej ostoja,To w końcu życia warta rzecz –Zbroja!
Wrzasnęli hasło – wojna!Zbudzili hufce hord,Zgwałcona noc spokojnaOgląda pierwszy mord.Goreją świeże rany,Hańbiona płonie twarz –Lecz nam do obrony danyPamięci pancerz nasz!
Więc choć za ciosem pada ciosI wróg posiłki śle w konwojach,Nas przed upadkiem chroni wciąż –Zbroja!
Wywlekli pudła z blachy,Natkali kul do lufI straszą – sami w strachuStrzelają do ciał i słów.Zabrońcie żyć wystrzałem!Niech zatryumfuje gwałt!Nad każdym wzejdzie ciałemPamięci żywej kształt!
Choć słońce skrył bojowy gazI żołdak pławi się w rozbojach,Wciąż przed upadkiem chroni nas –Zbroja!
Wytresowali świnie,Kupili sobie psyI w pustych słów świątyniStawiają ołtarz krwi;Zawodzi przed bałwanemPółślepy kapłan łgarzI każdym nowym zdaniemHartuje pancerz nasz.
Choć krwią zachłysnął się nasz czas,Choć myśli toną w paranojach,Jak zawsze chronić będzie nas –Zbroja!