To wszystko co mam
Pustynia życiaA pośrodku jaPytam w którą stronę mam iśćDokoła nic, tylko piach, tylko piach...
W blasku księżycaDostrzegam cośJakby jakiś znak dany miPytanie, czy to złudzenie, czy może nie?
Tulę się w sobiePamiętam ten dzieńZ ramion matki uciekłem w światMyśląc że tak lepiej, lepiej tak
Gdybym mógł wrócićOdwrócić czasBez wahania oddałbym toTo wszystko co mam, nawet więcej, więcej...
Jutro ruszę tam, w obcą stronęBojąc się, że znów zgubiłem celMoże wszystko jest już straconeA może nie...Może nie...
Jutro ruszę tam, w inną stronęZ wiarą, że choć raz uśmiechnie się losI odzyskam myśli straconeI jeszcze coś...Jeszcze to coś...
Jak to być możeJak stało sięDo niedawna przyjaciół w brudTeraz pustka i głód – głód zrozumienia
Muszę się zbieraćPozbierać sięJeszcze jeden spróbować razObudzić się z koszmarnego, złego snu
Jutro ruszę tam, w obcą stronęBojąc się, że znów zgubiłem celMoże wszystko jest już straconeA może nie...Może nie...
Jutro ruszę tam, w inną stronęZ wiarą, że choć raz uśmiechnie się losI odzyskam myśli straconeI jeszcze coś...Jeszcze to coś
Tak ulotnegoPozornie nicTo coś bez czegoNie warto żyć, nie,Nie warto żyć...