Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dni
Minęło wiele miesięcyAle mnie nic nie minęłoCzas dla mnie w miejscu przystanąłTakie jest, chłopcy, takie jest piekło
Na odgłos kroków po schodachSerce wciąż skacze do gardłaŻe może jednak to onaOna to piękna moja zagłada
Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dniNoce i dni, i pory rokuKrążyć zaczną znówJak obieg krwi
Lato, jesień, zima, wiosnaDo Boliwii droga prostaWiosna, lato, jesień, zimaNic mi się nie przypomina
Ni żyć już można, ni umrzećWypłakane łzy doszczętnieOddycham ledwie i z bólemKością mi w gardle staje powietrze
Czy tak już będzie i będzieBoże, mój Boże, mój BożeZawsze i wszędzie w obłędzieBoże mój, wbiłeś we mnie wszystkie noże
Ach, kiedy znowu ruszą dla mnie dniNoce i dni, i pory rokuKrążyć zaczną znówJak obieg krwi
Lato, jesień, zima, wiosnaDo Boliwii droga prostaWiosna, lato, jesień, zimaNic mi się nie przypomina