Pieśń nad Pieśniami
Wprowadził mnie do piwnicy winnej,rozrządził we mnie miłośćPosypcie mnie kwieciem,osypcie mnie jabłki,boć mdleję od miłości.Lewa ręka jego pod głową mojąa prawica jego obłapi mnie
Poprzysięgam was, córki jerozolimskieprzez sarny i przez jelenie polneabyście nie budziły,ani ocucić dawały miłej mojejdokąd sama nie zechceOto ten idzie skacząc po górachprzeskakując pagórki
O jako żeś piękna, przyjaciółko moja!O jako żeś piękna!Oczy twoje jako gołębie,włosy jako stada kóz z góry Galaad,zęby twoje jako trzody owiec postrzyżonych,które wyszły z kąpieli,każda mając po dwojgu jagniąt,a niepłodnej nie masz między niemiDwie piersi twoje jako dwoje bliźniątek u sarnyktóre się pasą między liliami.Wszystka jesteś piękna, przyjaciółko moja,a nie masz w tobie zmazy.
Poprzysięgam was, córki jerozolimskieprzez sarny i przez jelenie polneabyście nie budziły,ani ocucić dawały miłej mojej,dokąd sama nie zechceOto ten idzie skacząc po górachprzeskakując pagórki
Przyłóż mnie jak pieczęć do serca twegojako pieczęć do ramienia twego,bo mocna jest jako śmierć miłośćtwarda jako piekło żewliwość.Wody mnogie nie mogły ugasić miłościi rzeki nie zatopią jej,choćby człowiek dał wszystką majętnośćdomu swego - wzgardzi nią jako nic.